Jako Aro powala na kolana! Pojawił się na kilkanaście minut i zdominował film :-) Jego spojrzenia, miny i gesty nadają tej postaci realizmu i wyrafinowania. Reszta przy nim blednie.
Zgadzam się! Do momentu wejścia Michaela uważałam, że aktorzy grają całkiem nieźle, ale przy nim... Cóż, zrobił swoje i film był jego! Bo wychodząc z kina pamiętałam tylko i wyłącznie jego postać, odegraną z wyczuciem, zaangażowaniem i szaleństwem! Nie od dziś uwielbiam tego aktora, gdyż śledzę jego poczynania od dawien dawna, ale w każdym filmie pokazuje klasę, nie ważne, ze pojawił się tylko na kilka minut :)
taa :D o wiele lepiej.
a w kwn był no po prostu świetny. czekam z przed switem, bo tam napewno poraz kolejny wydobędzie z tego filmu 'coś' wiecej.
oprócz jego uwielbiam w zmierzchu też Petera Facinelle. Obeje pojawiaja sie tylko na chwile, ale są najlepsi. rezte filmu mogłabym przespać
To już lepiej zagrał Luciana w Underworld :)
Swoją drogą, koleś lubi tematykę wampirów i wilkołaków chyba, i ma ku temu wyrazisty wygląd.
Jego rola była genialnie przerysowana, świetny aktor więc nie ma co się dziwić, że grą aktorską trwającą kilkanaście minut, rozłożył na łopatki większość grających tam aktorów, a widza rzucił na kolana. Bo jak widać nie trzeba głównej roli, żeby zapaść w pamięć
Zgadzam się z Tobą. Te jego gesty, mimika. Świetny był po prostu ^^ Ale jak dla mnie, to jest przystojniejszy w długich włosach ;*
On jest chyba jedyną postacią ze Zmierzchu, która była naprawdę ciekawa i mroczna, strasznie żałuję, że go tak mało tam było, smęty Belli i Edka są w dużych ilościach zbyt ciężkostrawne, on by już ich rozruszał xdd
No dobry jest.Całą obsadę możnaby do kosza wyrzucić,a ten gość się broni,jest przerażający,taki klasyczny potężny wampir,nie jakieś ciepłe kluchy jak reszta ;)
Mnie osobiście dziwi, co tak świetnego i cenionego aktora skłoniło do zagrania w sadze Zmierzch... Co by nie mówić o tej produkcji, to nie należy do ambitnych, ani trochę. Lekka i łatwo się ogląda, ale poza Bowerem i Sheenem, aktorzy tragiczni, tak jak scenariusz. Panu Michelowi musiała się niezwykle spodobać postać Aro. Zresztą w making ofach, wywiadach, etc na temat tego filmu wypowiadał się na temat tego bohatera z, jak to się mówi, 'iskrą w oku'.
Uważam, że gdyby autorka skupiła się na Volturich, a nie na... tragikomicznych kochankach, to mogłoby coś z książki, a co za tym idzie filmu wyjść.
Jak już kilka osób pisało, Sheen swoją rolą zdominował film, ale przecież z drugiej strony, we wszystkich częściach sagi na palcach jednej ręki można policzyć aktorów, którzy poziomem gry choćby się do niego zbliżyli. Właściwie poza przedstawicielami rodu Volturi na próżno szukać tam naprawdę dobrych aktorów. No, może poza Anną Kendrick.
Z reszta, Zmierzch to nie jedyny film, który ratował swoją rolą. W Underwold: Bunt lykanów stworzył naprawdę wspaniały aktorski duet z... Billy'm Nightem. Bo grająca główną rolę Rhona Mitra nie powalała ani grą ani urodą.