Są takie filmy, które ogląda się wyśmienicie, nawet jeśli wiesz że fabuła nie ma sensu. Bo obsada, dialogi, scenografia itp. Tak jest i tu. Aktorsko to jest "dyszka". Dodatkowego smaczku daje związek Tracy`ego z Hepburn. Jestem przekonany że ich spojrzenia w scenie finałowej nie są grane. Poitier to jedna wielka chodząca niepewność - rewelacja!!! Houghton magnetyczna i przerażająca (brak wątpliwości).
Film jest o problemach wynikających z pigmentacji, ale najlepszy moment wg mnie to rozmowa Johna z ojcem, a tu kolor skóry nie ma znaczenia. Taką rozmowę może przeprowadzić każdy ojciec ze swoim dzieckiem, a może nawet powinien.
Byłby znakomity film, gdyby nie ten mały ale dla mnie bardzo istotny szczegół. Po 10 dniach znajomości nie przedstawia się rodzicom faceta/kobiety mówiąc, że to na całe życie.