... nie istnieje.
I jest tylko wizją poczucia winy głównego bohatera, który to jednak on jest mordercą tej poprzedniej.
I próbuje on jakoś sobie poradzić z poczuciem winy, aż w końcu popełnia samobójstwo.
Ja bym się nie doszukiwał jakiegoś drugiego dna. Wszystko było podane na tacy. Jakiekolwiek przesłanki masz ku temu? Bo w takich 12 małpach to były przesłanki, żeby stwierdzić, że to się działo tylko w głowie głównego bohatera. Tutaj niczego takiego nie było. Chyba, że ślepy jestem;)
A ja się z Tobą zgadzam. Już pomijając fakt, że postać 14-latki superbohaterki jest trochę naciągana, to zauważyłam pewne słowa Hailey: "Jestem każdą dziewczynką, którą obserwowałeś, dotykałeś, skrzywdziłeś, pieprzyłeś, zabiłeś." Według mnie ona jest jego wyrzutem sumienia.
No ok, ale jak wytłumaczysz dialog Hayley z Azjatką ? Z tego co pamiętam, widziała Hayley, jak ta chodziła po dachu, później ta rozmowa i gubienie się w zeznaniach. Moim zdaniem nie ma co się doszukiwać drugiego dna w tym filmie, zaskakującym też bym go raczej nie nazwał.
normalnie wytlumacze - ona rozmawiala jeszcze z nim, ktory dopiero planowal swoje samobojstwo rozsypujaca sie z poczucia winy osobowoscia
Zapytała się czy zajmuje się dziećmi, po tym jak odpowiedział ze jest "swoją" siostrzenicą, no ok. Już nie będę wspominał o wiązaniu, czy kaleczeniu samego siebie, bo to faktycznie mogło być, tylko w jego głowie, ale ten dialog nie pasuje mi kompletnie, chyba że uznasz to też za urojenia, taki zabieg jest jednak bezsensowny, jeżeli to by było zamysłem reżysera, podejrzewam że przedstawił by to nam w bardziej wymowny sposób.
Czy aby na pewno popełnił samobójstwo?... Obejrzyj ostatnią scenę jeszcze raz, zwróć uwagę jak niski jest dom, a jak długa jest lina:) "Ja się wszystkim zajmę - Albo i nie!". Kino w ostatniej fazie pełne niedomówień - zupełnie jakby powstało nad Sekwaną.
Bardzo dobry pomysł. Ja na to akurat nie wpadłam ale podoba mi się taka interpretacja, film na niej zdecydowanie zyskuje. :Właśnie dlatego lubię filmweb ;)
Też wpadłam na to, że dziewczynka to stworzone przez jego wyobraźnie wyrzuty sumienia. Ale natchnęła mnie do tej myśli akurat inna scena - jak udaje mu się wydostać z uwiązania po rzekomej kastracji, siada i mówi ''jestem cały!'' czyli, jakby żadnej operacji nie było...
No o nie było, nawet jeśli dziewczyna była prawdziwa, to tylko go dręczyła psychicznie udając "operację".
Nie to nie jest w konstrukcji tego filmu.
Równie dobrze można by powiedzieć, że Hayley go wrobiła - znała kod do sejfu i umieściła tam zdjęcia. Była seryjną morderczynią upodobniającą swoje ofiary do pedofili.